niedziela, 17 lipca 2016

Na ostatni dzień...

Wracamy z materiałami "zebranymi" podczas tegorocznego
VI Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Efemerycznej Konteksty w Sokołowsku.

Dzisiaj fotorelacja z performansu Krzysztofa Kaczmara,
5 lipca (ostatni dzień Festiwalu Konteksty)
w obiektywie Zofii Mykietnik


Performanse Krzysztof Kaczmar, fot. Zoszka

Performanse Krzysztof Kaczmar, fot. Zoszka

Performanse Krzysztof Kaczmar, fot. Zoszka

Performanse Krzysztof Kaczmar, fot. Zoszka

Performanse Krzysztof Kaczmar, fot. Zoszka

Performanse Krzysztof Kaczmar, fot. Zoszka

Performanse Krzysztof Kaczmar, fot. Zoszka

Performanse Krzysztof Kaczmar, fot. Zoszka

Performanse Krzysztof Kaczmar, fot. Zoszka 
Performanse Krzysztof Kaczmar, fot. Zoszka

Performanse Krzysztof Kaczmar, fot. Zoszka

Performanse Krzysztof Kaczmar, fot. Zoszka

Performanse Krzysztof Kaczmar, fot. Zoszka

Performanse Krzysztof Kaczmar, fot. Zoszka

Performanse Krzysztof Kaczmar, fot. Zoszka

Performanse Krzysztof Kaczmar, fot. Zoszka

Performanse Krzysztof Kaczmar, fot. Zoszka

Performanse Krzysztof Kaczmar, fot. Zoszka

Performanse Krzysztof Kaczmar, fot. Zoszka

Performanse Krzysztof Kaczmar, fot. Zoszka



środa, 6 lipca 2016

Siedziba na Głównej

Siedziba na Głównej
VI Festiwal Sztuki Efemerycznej w Sokołowsku
Konteksty 2016

Szóstka studentów gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych w Sokołowsku
od ostatniego dnia czerwca na miejscu. Dorota i Eliza studentki Animacji Kultury, Kinga, Martyna i Paweł-studenci Intermediów oraz Zofia-studentka Fotografii, taki oto rozkład sił i jednocześnie skład całego zespołu osób sprawdzających się w zadaniach związanych z dokumentacją wydarzeń kulturalnych. Wydarzyć może się wszystko…
Ostatnie pięć dni to nieustające zmagania się (jeśli nie walka) z pisaniem teksów, prowadzeniem relacji fotograficznych z wydarzeń, obróbka i montaż materiału, godziny przy komputerze i narzekań na zasięg Internetu (który tak jak pogoda jest zmienny). Mała dygresja-zazwyczaj hasło: „plener” wiąże się z myślą o luzie, swobodzie i jednym niezobowiązującym zadaniu…wydaje mi się, że i My mieliśmy takie wyobrażenie. Okazało się, że program Festiwalu jest bogaty, w związku z czym i pracy było niemało, po pierwszym dniu przestaliśmy mieć nadzieję, że wszyscy jesteśmy w stanie zobaczyć każdy
z punktów Kontekstów. Przy założeniu, że dokumentujemy i opisujemy Festiwalowe wydarzenia, niezbędne okazało się (przyznaję było to dla Nas trudne) P L A N O W A N I E (sytuacja raczej obca dla większości studentów). Jak połączyliśmy „przyjemne z pożytecznym”? Na każdym występie, debacie, zawsze ktoś z naszej grupy był, dzięki czemu nieobecni otrzymywali relacje ustne i fotograficzne lub filmowe. Ja-czyli Eliza i Dorota również studentka Animacji Kultury, pisałyśmy teksty z wybranego wydarzenia, albo ustalałyśmy zakres naszego tematu. Wprowadzałyśmy również dokumentację fotograficzną na media społecznościowe, wymagało to od nas wczesnego wstawania…jako pierwsze, tylko czasami budziłyśmy pozostałych współlokatorów. Dygresja druga: czas na sen nie zawsze był wystarczający, bo i długie nocne rozmowy,
i praca nad materiałem, i „od święta” towarzyskie eskapady. Powracając do tematu: dziewiąta rano żwawym krokiem przemierzamy drogę do pensjonatu „Leśne Źródło”-na śniadanie, ale również, by znaleźć się w miejscu z dostępem do Internetu (takowe do wyboru miałyśmy jeszcze jedno, czyli Laboratorium Kultury). Dygresja (chyba przestanę je liczyć): muszę przyznać, że po raz pierwszy pracowałam systematycznie na portalach społecznościowych oraz blogu, co okazało się czasochłonne (aby w sposób uporządkowany dodawać informacje, nie pomijając podpisów, dat i tego wszystkiego, co jest niezbędne; a w codziennym-prywatnym użytku nie istotne). Ku swojemu zdziwieniu odkryłam, że jest to działanie satysfakcjonujące. Zaczęłam dostrzegać takie elementy, jak to, że zależy mi na atrakcyjnym, czytelnym relacjonowaniu i prezentowaniu Naszej pracy.
Oszczędzę zarówno sobie jak i Koleżankom i Koledze opisów zalanej łazienki (kto zbyt długo był pod prysznicem?), tego jaki obraz roztacza się w naszej kuchni…kiedy już nie ma ani jednego naczynia do sparzenia kawy (herbaty), czy nalaniu jakiegoś innego płynu. Gdzie i jak suszymy pranie. Jak gotujemy posiłki i co decyduje o Naszym menu. Daruję zarówno sobie tych mniej chwalebnych szczegółów. Za to na pewno mieszkanie, które zajmowaliśmy (kolejność według rozstawienia łóżek): Zosia, Martyna, Kinga, Paweł, Dorota,
i ja stało się naszym Sztabem Głównym (bo przy ulicy Głównej położony jest lokal)-pracownią, kuchnią polową, miejscem debat, ploteczek i opowieści, Akademią poza siedzibą (korekty). Kuchnia zaś, to nasza sztab dowodzenia, stół zastawiony komputerami, kablami, kartami pamięci i czym tam jeszcze było potrzebne.
Tak naprawdę pierwszy raz jesteśmy razem, bezustannie dni pięć i Szanowni Państwo- nadal wszyscy żyjemy rozmawiamy i pracujemy ze sobą. Śmiejemy się, zakłócając spokój innych lokatorów (za co przepraszamy najmocniej).

Już myślę, o tym, że zapewne zatęsknię za wszystkimi sytuacjami i małymi rytuałami, które sobie wypracowaliśmy, no i za krówkami z miejscowego sklepu…
Dorota-głośno i dużo mówi, kocha Olsztyn, skrupulatna i zaradna.
Eliza-krówki uwielbiam, nie mówię źle o innych (tak mi powiedzieli…).
Kinga-obowiązkowa i pracowita, punktualna, ambitna, oaza spokoju…,
no i wróży z kart.
Martyna-jest super, ciągle je…słodkie (krówki trzyma pod poduszką),
jest pogodna.
Paweł-jedyny mężczyzna, wytrzymał z pięcioma kobietami, to już duży plus, życzliwy i pomocny.
Zośka-bałaganiara, posiada głośny, charakterystyczny, zaraźliwy śmiech, „czarny koń” naszych dokumentacji.
Pozostaje ostatnie pytanie…skąd ta wielka woda w łazience…

Eliza Mejcz








Dwie strony Sokołowska

Dwie strony Sokołowska
VI Festiwal Sztuki Efemerycznej w Sokołowsku
Konteksty 2016

Na VI edycji Kontekstów w Sokołowsku wydarzyło się wiele, ale niekoniecznie o czasie i niekoniecznie tak jak było w planach. Koncepcja sztuki efemerycznej zapewniła publice przeróżnych wrażeń estetycznych, a Festiwal okazał się o emigrantach nie tylko w teorii, ale i w praktyce.
W programie znaleźliśmy szeroki wachlarz artystów i mistrzów w swoim fachu. Niektóre punkty okazały się całkowicie zaskakujące i kontrowersyjne, inne wtórne lub znajdujące zrozumienie tylko w wąskim gronie. Wróćmy jednak
do początku, czyli oficjalnego otwarcia, które samo odbyło się z godzinnym opóźnieniem. Wydarzenie zostało poprowadzone w charyzmatyczny sposób
w dużej mierze przez głównego gościa, Richarda Demarco. On notabene stał się twarzą Festiwalu, nie tylko ze względu na to, że ów odbył się w uznaniu dla Demarco, ale przez to jak swoją osobą ubarwił pobyt w Sokołowsku. Pierwszy dzień nie był przeładowany, w kolejnych niestety naniesiono wiele zmian, niektóre wydarzania zostały odwołane, a inne przeniesione nawet
o dwa dni do przodu. Trzeba mieć na uwadze, że Konteksty są tworzone przez bardzo małe grono osób, jednak uważam, że trzeba mierzyć siły na zamiary.
Ciekawa dla mnie okazała się kwestia lokalnej społeczności, która wraz
ze startem imprezy usunęła się w domowe zacisze. W znacznej większości widzami byli przyjezdni miłośnicy/artyści/ludzie ciekawi sztuki performansu czy samego Sokołowska, które, odniosłam takie wrażenie, jest już dla nich miejscem mistycznym. Dla mieszkańców byliśmy nikim innym jak tytułowymi migrantami, obcymi ludźmi, którzy nie jednemu lokalsowi w tym tygodniu „zagrali na nerwach”. W końcu sztuka tego typu nie często znajduje zrozumienie wśród ludzi niezwiązanych ze światem twórczym, a do zmian jeszcze długa droga. W miejscowym sklepie spotkało mnie jedno
zaskoczenie – na drzwiach wejściowych wisiała ręcznie napisana kartka
z przypomnieniem o performansie Akademii Ruchu oraz recytacji Pana Tadeusza przez Ewę Benesz. Na tych wydarzeniach można było spotkać grupki mieszkańców Sokołowska. Niestety nie uczestniczyłam w poprzednich edycjach Kontekstów, ale udało mi się dowiedzieć, że w przeszłości odbywało się więcej wydarzeń skierowanych do lokalnej społeczności. Pytanie,
czy przyczyną zmian w programie są ograniczenia finansowe organizatorów, czy jednak problem tego odcięcia okazałby się bardziej złożony.
Sytuacja ta jednak musiałaby zostać poddana głębszej analizie i powinien być jej poświęcony znacznie dłuższy tekst. Do tego niezbędna byłaby diagnoza samej Fundacji IN SITU, jak i społeczności miasteczka.
Podsumowanie zostawiam otwarte. Festiwal na pewno ma swoje mocne strony i organizatorzy starają się go przeprowadzać w poszanowaniu dla historii
i mieszkańców Sokołowska. Jednak wiedząc, że jest to już VI edycja imprezy można by spodziewać się większego zatarcia granicy między dwoma światami. Mam również wrażenie, że gdyby program był bardziej okrojony, mógłby zostać poprowadzony bardziej konsekwentnie. To tylko drobne uwagi,
bo Festiwal w Sokołowsku wywarł na mnie na pewno pozytywne wrażenie.

Dorota Szafranko


Kawiarenka, Sokołowsko, fot. P. Maksimik
Kawiarenka, Sokołowsko, fot. Zoszka
Kino Zdrowie, Sokołowsko, fot. P. Maksimik
Kino Zdrowie, Sokołowsko, fot. Zoszka
Kino Zdrowie, Sokołowsko, fot. Zoszka
Laboratorium Kultury, Sokołowsko, fot. P. Maksimik

Laboratorium Kultury, Sokołowsko, fot. P. Maksimik
Laboratorium Kultury, Sokołowsko, fot. Zoszka

Różanka, Sokołowsko, fot. P. Maksimik

Różanka, Sokołowsko, fot. P. Maksimik
Różanka, Sokołowsko, fot. P. Maksimik
Różanka, Sokołowsko, fot. Zoszka
Różanka, Sokołowsko, fot. Zoszka

Fotorelacja

Czwarty dzień VI Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Efemerycznej w Sokołowsku 2016.

Fotorelacja z performensu Szymona Kuli.


Szymon Kula, fot. Zoszka

Szymon Kula, fot. Zoszka

Szymon Kula, fot. Zoszka

Szymon Kula, fot. Zoszka

Szymon Kula, fot. Zoszka

Szymon Kula, fot. Zoszka

Szymon Kula, fot. Zoszka

Szymon Kula, fot. Zoszka

Szymon Kula, fot. Zoszka

wtorek, 5 lipca 2016

Rozmowy poza protokołem

Obrzeża Festiwalu
VI Festiwal Sztuki Efemerycznej w Sokołowsku
Konteksty 2016

Czas festiwalu i poza nim. Program Kontekstów ułożony jest w taki sposób, 
że od wczesnych godzin porannych (dla niektórych osób godzina dziesiąta, 
to sam środek nocy), do późnego wieczora odbywają się performansy, debaty, pokazy filmowe. Każdy jest w pracy, artyści, organizatorzy i wolontariusze, nie należy zapominać o siłach 
i zaangażowaniu widzów. Czy jest jakiś czas pomiędzy kolejnymi pokazami, czy są przerwy i co się w tym czasie dzieje? Gdzie i jak spędza się wolne chwile? Miejsca takie jak kino „Zdrowie”, kawiarenka na ulicy Głównej, sanatorium, Laboratorium Kultury i Różanka, Leśne Źródło, to miejsca, gdzie można spotkać przemieszczające się (raczej bez pośpiechu) grupki zaproszonych artystów i gości festiwalowych, oraz publiczność spoza Sokołowska. Zatem obraz pierwszy:
Fotele kinowe na balkonie przed kinem „Zdrowie’, głównie siedzi się
i wypala niespiesznie papierosa za papierosem (patrz również relacja
z działania Polen Performance), rozmawiając o tym, co było, co będzie,
ale też co słychać i jaki jest wynik meczu… niby nic specjalnego,
ale integracja jest. Warto zauważyć, że istnieje podział „starsi’ siadają na fotelach, młodsi na schodach prowadzących do kina. Rozmowom nie ma końca, dowcipom, zmiany w grupach… raczej rzadko następują. 
Nie sądzę, aby to komukolwiek przeszkadzało. Są też oseski i zwierzęta,
które w tym roku stanowią silną grupę wywołującą uśmiech. 
Pod kinem można dowiedzieć się dosłownie wszystkiego.
Kolejnym miejscem popularnym na liście społeczności, jest mała kawiarenka tuż przy kinie. Kawa tu wypita, pobudza, co zdaje się być nieocenione dla większości. Głodny nikt tam stąd nie „wyjdzie”, jeśli zamówi do tego pizzę lub znany i mityczny już tort bezowy (dostępny jedynie w weekendy). Dalej mówi się notorycznie…
Potrzebujący spokoju i wyciszenia mogą wybrać się „na leżaki” przed Laboratorium Kultury. Jest to przestrzeń posiadająca dostęp do Internetu, więc bez obaw, załatwia się tu wszystkie „pilne” sprawy. Natomiast stroma droga
do Różanki mogła poprawia kondycję fizyczną…ale czy na pewno? Rozmowy
i dyskusje trwają nadal.
Po południu nadchodził czas na długo wyczekiwany posiłek-obiad 
w pensjonacie „Leśne Źródło”, a ci którzy do 10:00 mieli na tyle silnej woli, aby opuścić ciepłe legowisko (noce bywały naprawdę chłodne) mogli tam również „załapać się” na śniadanie. Z kina „Zdrowie”, bądź Laboratorium spacer spokojnym krokiem zajmuje do piętnastu minut. Jednak mniej „ruchliwi” bez problemów dojechali autem. 
To dobra okazja do „pobudzenia” przedobiedniego i zachwycenia się krajobrazami wokół. Kolejka obiadowa, to moment lekko „napięciowy”, większość chciałaby być pierwszymi, co jak wiadomo nie jest możliwe. Później wybór miejsca, to też cały rytuał, z kim „przysiąść” i gdzie? 
W ogrodzie i na sali, kontynuować przerwaną rozmowę, czy raczej 
w spokoju posilić się? Pytanie bez odpowiedzi… Rozmowy w toku wciąż
i nieustannie.
Napięty, ale „przesuwający się” i zmieniany harmonogram Festiwalu, przyczynia się do rozciągnięcia czasu i sprzyja wędrówkom grupowym, przysiadaniu tu i ówdzie…i mówieniu, w mówieniu siła i  pytaniem retorycznym również pozostanie, czy właśnie ten aspekt, nie staje się głównym performansem Kontekstów. Ponieważ i tak nikt nigdzie się tu nie spieszy, a „życie festiwalowe” toczy się od rana do rana, 
na wszystko przyjdzie odpowiedni moment, dlaczego więc nie…rozmawiać…Wiem, że może oczekiwali Państwo po tytule niniejszego tekstu pikantnych szczegółów, ale plotki i ploteczki, które też są elementem rozmów, niechaj pozostaną tajemnicą, a ja właśnie zakończę, bo…przysiedli się do mnie znajomi więc czas rozmowy nastał…

Eliza Mejcz

Poza protokołem, fot. K. Dobosz

Poza protokołem, fot. K. Dobosz

Poza protokołem, fot. K. Dobosz

Poza protokołem, fot. K. Dobosz