W czwartym dniu Festiwalu
zaciekawiły nas w szczególności działania młodych artystów, dopiero
rozpoczynających swoją drogę w obszarze sztuki performatywnej. Małe
doświadczenie twórców jednak w niczym nie odebrało znaczenia ich przekazom,
a może wręcz przeciwnie młodzieńcza energia potęgowała emocjonalność wystąpień
i „prowokowała” artystów do szukania nowych form narracji.
Rasa - dachowiec
Nietypowy wygląd miał prezentowany
przez Martę Kotwicę performens „Przymus powtarzania traumy” będący dokumentacją
procesu wszczepiania oraz rejestracji czipa czyli procedury dedykowanej
pierwotnie zwierzętom. Początkowo zabawne działanie nabrało jednak osobistego,
emocjonalnego wydźwięku gdy artystka zaprezentowała nam kartki swojego pamiętnika,
w których dzieli się osobistymi przeżyciami ze swojego życia i traumą związaną
ze śmiercią ukochanej kotki. Performans opowiadające o zależności, kontroli i
doświadczeniu odosobnienia, zyskał najwięcej właśnie dzięki bijącej z niego
szczerości .
"Przymus powtarzania traumy" Marta Kotwica
Dźwięki traumatyczne
Emocjonalnym, nietypowym
doświadczeniem była realizacja dźwiękowa Geralda Lebika - muzyka pochodzącego z
Wrocławia. Działanie rozgrywane w całkowitej ciemności, polegające na kontemplacji
realizacji przepełnionej rozmaitością dźwięków było dla nas zupełnie nowym
doznaniem. Fizycznie bolesna dla ucha kombinacja wysokich, przeszywających
dźwięków wywarła jednak na widzach różne reakcje. Cześć z nich opuszczała przestrzeń prezentacji uniemożliwiając
reszcie oddanie się w pełni magii „kosmicznej muzyki”.
Szczególnie interesującą dla nas
kwestią, która objawiła się podczas
rozmowy, był fakt, związany z zamierzonym, czy właśnie nie zamierzonym,
sterowaniem przez autora działania, odczuciami widzów. Symfonia przykrych dźwięków eskalująca z czasem na tyle by stać
się znośną a nawet przyjemną i znaną dla ucha, okazała się doświadczeniem
rozluźniającym i terapeutycznym. Wciąż
jednak zastanawiamy się na ile młody muzyk zaplanował i wkomponował w
scenariusz swojego działania odczuwane przez nas emocje.
„Ślady” łez
Czwartego dnia Festiwalu głos o
wydźwięku politycznym zabrała młoda ukraińska artystka. W przeciwieństwie
do swoich krajan, których działania mieliśmy okazje podziwiać dnia poprzedniego,
wyraziła się ona w sposób dużo subtelniejszy i estetyczny, co mimo wszystko nie
odebrało siły przekazu. Porównując wystąpienia wszystkich wschodnich artystów
mieliśmy okazję doświadczyć odmiennej wrażliwości cechującej to kobiece
działanie. Poruszające wystąpienie Olhy Chyhryk o tytule „ Ślad” miało niezwykle
emocjonalny wydźwięk i przez autentyczność „bijącą" od artystki doprowadziło
część widzów do łez. Liryczna opowieść zachwycała subtelnością swoich
obrazów a stworzona przez Olhe atmosfera współuczestnictwa zbudowała empatyczną
więź porozumienia pomiędzy widzami a artystką.
A.Walter
"Ślad" Olha Chyhryk, fot.E.Wróbel |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz