poniedziałek, 4 lipca 2016

Oblicza emigracji

Debata: „Emigracja – rzecz o tożsamości artysty”
VI Festiwal Sztuki Efemerycznej w Sokołowsku
Konteksty 2016

Tegoroczne konteksty, które odbywają się po raz szósty w Sokołowsku, podjęły temat przewodni brzmiący :„Emigracja – rzecz o tożsamości artysty”. Głos w tej sprawie zabrali artyści podczas debaty prowadzonej przez Dorotę Grubbę. Motyw emigracji wydaje mi się ważny i zawsze aktualny, zważywszy na los wielu Polaków, którzy przez historyczne uwarunkowania polityczne, szczególnie to odczuli. Często pamiętając 
o tym odwołują się do swojej sztuki. Po trudnych doświadczeniach staje się jeszcze silniejsza i znacząca znacznie więcej. O tym przypomina również Richard Demarco, gość specjalny tegorocznej edycji Festiwalu 
(kurator wielu wystaw i założyciel galerii)… Jego nowatorskie działania promujące polską, powojenną sztukę są efektem uhonorowania Richarda Demarco podczas VI Kontekstów.
Każdy z artystów inaczej odbierał ten moment historyczny, 
dla nich niewygodny. Niewygodny dla całego polskiego społeczeństwa, które nierzadko emigrowało w poszukiwaniu lepszych możliwości, 
albo innej drogi nie było… Tytułowa emigracja może przybrać inny niż stereotypowy charakter. Ewa Benesz mówiła o tej wewnętrznej, jakby poszukiwaniu siebie.
Dla Józefa Robakowskiego istniała już od czasów dzieciństwa kiedy polski rząd zajmował dobra ziemian. Co zmusiło całą jego rodzinę 
do opuszczenia posiadłości. Dom jest miejscem kojarzącym się 
z bezpieczeństwem i spokojem. W tym przypadku staje się czymś, 
do czego wciąż pragnie się wrócić, a to się oddala.
Poprzez działania artystyczne można wiele powiedzieć, komunikować się. Richard Demarco posiada na tym polu niemałe zasługi, gdyż odkrywał i zwracał uwagę na tych odrzuconych, w obiegu oficjalnej sztuki pomijanych. Dzięki Demarco mogła usłyszeć o nich cała Europa. Wzajemne oddziaływanie na siebie różnych kultur i doświadczenia spotkały się z niemałym zainteresowaniem ze strony europejskich 
i światowych kuratorów. Z nurtu sztuki niezależnej „najśmielej” rozwijała się sztuka filmu eksperymentalnego, jak podkreśla Józef Robakowski, ten rodzaj medium najlepiej trafia do odbiorcy, gdyż działa skuteczniej niż książka. Efekt jest natychmiastowy.
W XXI wieku emigracja dla artystów nie musi oznaczać już konieczności. Moment poznania innej kultury i sztuki, 
może okazać się nieoceniony w dalszych działaniach artystycznych, być inspiracją i wyzwaniem.
Za najważniejsze uważam poczucie pełnego realizowania się w życiu oraz czerpanie przyjemności z tego, co nas w danej chwili otacza. Artysta pozostawiając po sobie symbole, o czym mówiła Ewa Benesz daje znać o sobie. Daje możliwość odnalezienia i interpretacji dalszym pokoleniom.
Niżej przedstawiam fragmenty wypowiedzi artystów, którzy znaleźli się tego dnia w sokołowskim kinie…

Ewa Benesz
„Jeśli chodzi o emigrację, to ja jestem emigrantem samej siebie, ja jestem wygnańcem samej siebie. Szekspir napisał „Artyści to wybrańcy Boga, do niego muszą boso iść. Czy wiatr, czy deszcz, czy niepogoda, artyści to wybrańcy Boga, do niego muszą boso iść.” To znaczy 
w niewygodzie i pewnym obnażeniu. Obnażeniu samego siebie.
Ja myślę, że byłam emigrantem od dziecka. Są ludzie, którzy rodzą się artystami, przychodzą na ten świat i od początku jest im niewygodnie. Moim marzeniem jest położyć się w łóżku i oglądać telewizję, ale nie jestem w stanie, bo mi rośnie włos na głowie. Myślę, że jednym z głównych problemów artystów jest czas. Mamy mało czasu, 
a jednocześnie mamy bardzo dużo czasu, ale jego wymiar jest inny. Szczerze mówiąc ja byłam na emigracji dużo, dużo dawniej i nie wiem dlaczego tak się stało, ale jestem wygnańcem samej siebie.
Nie umiem porozumieć się z innymi ludźmi i ze światem, w tym języku jakim się porozumiewam z Wami, bo mi się to wydaje za mało. Uważam, że symbole znaczą więcej niż słowa, że mówią do wszystkich ludzi na świecie bez względu na język jaki się zna. Szukam tych znaków, żeby porozumieć się z tymi, którzy byli przede mną, to bardzo ważne. Jakby wejście w historię, która mnie poprzedza. Szukam też znaków, które być może pojmie ktoś kto będzie po mnie, 
w tej efemerycznej sztuce jaką jest powiedzmy język teatru.
Gdybym mogła rozmawiać z ptakami albo gwiazdami, to byłabym szczęśliwa. Natomiast jeszcze jedna rzecz jest ważna… 
Ja myślę, że artyści to są jedyni ludzie, którzy słyszą ciszę,  taką która otacza wszystko.”

Józef Robakowski
„ W 44’ roku już czułem się wykluczony, gdzie rządy Pana Bieruta wykluczyły wszystkich tych, którzy byli z tej klasy. Rodziny ziemian zostały totalnie zniszczone i wygnane ze swojego sioła. To wszystko pamiętam. Dla dziecka były to niesamowite doświadczenia, że nie można było wrócić do swojego domu. Te wypędzania zdarzały się notorycznie. Świetnie pamiętam sytuację zaistniałą w szkole filmowej, kiedy wypędzano moich przyjaciół Żydów, ale minęło potem kilka lat 
i znowu wielu z nas czuło się wypędzonymi w 81’ roku. Wtedy straciliśmy możność funkcjonowania w tym kraju, pracy… 
Trwało to dziewięć lat. Piekielnie długo, wierzcie mi. Często opowiadamy z Ewą Zarzycką jaka totalna bieda wtedy miała miejsce, nie tylko moralna, ale faktyczna. Co tu wiele szukać, dzisiaj czuje się wykluczony, 
kiedy np. dowiaduje się, że moje prace przeznaczone do zakupów nie są już kupowane. Należałoby się, żeby chociaż jedna praca była 
w Muzeum Sztuki Nowoczesnej, bo po prostu tam 50 lat człowiek zasuwa w tej robocie, i nie narzeka, co ważne. Żeby zbudować ten układ niezależny trzeba się było sporo napracować, to nie jest takie proste…”


Bożena Biskupska
„Bardzo dużo rzeczy wywodzi się z dzieciństwa, z tej niewygody właśnie. W moim wypadku jeśli chodzi o występy zagraniczne dawniej… Ja tego bardzo nie lubiłam, źle się czułam właśnie tam 
w latach 70’ i 80’. Lubiłam robić ekspozycje i nic poza tym. 
Nie nawiązywałam kontaktów, po prostu było mi źle. Marzenia zawsze były… o Nowym Jorku, ale widocznie lepiej mi na zaścianku (Sokołowsko), który z kolei traktuję jako centrum Europy.
Jeśli chodzi o Biennale w Wenecji, była tam taka sytuacja, 
że pokazywałam cykl swoich rzeźb „Misterium czasu” i kilkoma rzeźbami (siedmioma) była zainteresowana ówczesna Pani dyrektor jednego z paryskich muzeów. Po czym okazało się, że Ministerstwo Kultury zabroniło sprzedawać, czy oddawać je do kolekcji, także wszystkie rzeźby musiały wrócić do Warszawy, do mojej pracowni. 
Był to 85’ rok.
Zawsze miałam też taką wizję, że powinnam spowodować coś żeby powstał taki ośrodek jak tutaj, w Sokołowsku. W międzyczasie robiłam kilka takich skromniejszych prób, ale 10 lat temu, odkąd powołaliśmy Fundację, to zaczęło się realizować. Mamy już miejsce do działań, gdzie pojawiają się wspaniali artyści, kolejne pokolenia również zaczynają 
z tego korzystać. Teraz potrzeba trochę wsparcia, żeby przyspieszyć pewien proces. Generalnie wszyscy byliśmy zadowoleni, że gromadzimy tutaj myśli, działania artystyczne, jest to satysfakcjonujące. Kolekcja się powiększa, za co bardzo dziękuję.”

Eliza Mejcz

Ewa Benesz, fot. K. Dobosz


Richard Demarco, fot. K. Dobosz


Bożena Biskupska, fot. K. Dobosz


Oblicza emigracji, fot. K. Dobosz


Oblicza emigracji, fot. K. Dobosz


Oblicza emigracji, fot. K. Dobosz


Oblicza emigracji, fot. Paweł Maksimik


Oblicza emigracji, fot. K. Dobosz


Oblicza emigracji, fot. K. Dobosz

1 komentarz:

  1. O! ... zbyt zarozumiałe jest zakończenie mojej wypowiedzi, artyści nie są jedynymi ludzmi, którzy słyszą ciszę, która otacza wszystko ... Tak, artyści to są tacy ludzie, którzy słyszą ciszę, która otacza wszystko....

    OdpowiedzUsuń