„Przestrzeń” na dokumentację w performensie…
VI Międzynarodowy Festiwal Sztuki Efemerycznej w
Sokołowsku,
jest miejscem spotkań artystów, teoretyków, krytyków i publiczności.
Skupia się przede wszystkim na sztuce ulotnej, głównie performensie. Tematem
tegorocznych Kontekstów jest emigracja.
Festiwal jest ważnym wydarzeniem,
przyciągającym osoby ze środowiska artystycznego, nie przybywają tu masowo, ale
można zrozumieć to zważywszy na położenie miejscowości. Z doświadczenia wiem, że nie
każdego interesuje ten rodzaj sztuki-akcje, happeningi
i performens. Umówmy
się, to specyficzne i wyjątkowe środowisko… Pierwszego dnia Festiwalu, wieczorem,
drugim wystąpieniem był performens Koji Kamoji – „Powietrze i kamień”. Artysta
w swoich pracach wykorzystuje często kamienie, bo jak mówi: „Kamienie są
częścią przyrody, a jednocześnie osadami naszej pamięci, świadkami wydarzeń –
skamieliną uczuć”. Przyroda odgrywa w działaniach tego twórcy istotną rolę. Zatem
Sokołowsko to idealne miejsce, położone wśród gór, potoków i bujnych lasów, w
którym gości nie pierwszy raz. Publiczność nie była liczna, jednak miałam
wrażenie, że i tak zabrakło przestrzeni dla wszystkich. Koji Kamoji rozpoczął
działanie przejściem dróżką (obok Laboratorium Kultury) w wydeptanej trawie,
trzymając czarny-sześcienny kamień. Podczas chwilowego marszu publiczność szła za
artystą, z boku, także przed nim, większość skupiona na rejestrowaniu każdego
jego ruchu. Koji Kamoji ułożył skałę w trawie, obmył ją wodą, a następnie okrył
ją swym ciałem (skrywając ją,
jak skarb). Następnie sięgnął po dalej ustawioną konstrukcję
z patyków (również sześcienną), przypominającą klatkę i rozplątywał każdy
sznurek łączący kawałki gałęzi, które później, uporządkowane położył obok
kamienia. Po czym odszedł tą samą drogą. Działanie artysty było bardzo oszczędne
w gestach. Niesamowity spokój jaki emanował z jego postawy był zdecydowanym
kontrastem do tego, co działo się wokół. Kamery, telefony i aparaty otaczały
artystę przez cały czas trwania performensu. Osoby, które chciałyby zobaczyć
całość musiałby kłócić się o miejsce z całym tym sprzętem i „dokumentalistami”.
Rozumiem, że dokumentacja jest czymś istotnym zwłaszcza przy tak dużych
możliwościach dzisiejszej technologii, ale wydaje mi się, że powinien tu zostać
zachowany pewien umiar. Gdy Koji Kamoji siedział na trawie, ok. trzydzieści
centymetrów od jego twarzy znajdował się obiektyw. Uważam, że może to
uniemożliwić odbiorcy „czyste” poznanie zdarzenia. Jakiś intruz nie dawał
spokoju całości. Od początku do końca działania Koji Kamoji miał „współperformerów”
…W trakcie można było usłyszeć ciche głosy na ten temat, czyli komentarze o
wpraszającej się w każdą chwilę „kamerze”. A tym, co najbardziej mnie zdziwiło,
były słowa samego artysty odnoszące się do zaistniałej sytuacji, który
zwyczajnie powiedział „nic nie widziałem”. Zrozumiałam, że w pełni poświęca się
każdej swojej pracy i nic nie jest w stanie zakłócić mu spokoju. Przemyślany
jest tu każdy jego ruch. Wprowadza się w stan wyłączenia i największego
skupienia. Również w późniejszej debacie mówił o tym, że mało istotna jest
forma, to czy maluje, rysuje, robi instalacje lub performens, najważniejszy staje
się kontakt z samym sobą. W moim odczuciu potrzeba „posiadania” pamiątki wzięła
górę nad tym, co właśnie w tej chwili miało być najważniejsze - obserwacja działania.
Myślę, że nie do każdego performens trafi, ale ja bardzo chcąc włączyć się w
ten moment, nie mogłam tego zrobić.
Uważam, że jest to również aspekt związany
z szacunkiem tak do artysty, jak i współodbiorców. Nie mówię tu, że powinniśmy
zachować się jak w „kościele”- z nabożną kontemplacją. Prawdą jest, że wiele
akcji, czy to performatywnych, czy happeningowych wymaga aktywnego uczestnictwa.
Chyba nie popełnię błędu, pisząc, o tym, że „Powietrze i kamień”,
to działanie kontemplacyjne,
zmierzające do wspólnego skupienia, tak twórcy, jak i odbiorcy. Ja przynajmniej
chciałam. Po to się znalazłam na polanie przed Laboratorium Kultury w
Sokołowsku 1 lipca o godzinie 19.30. Czy zatem wobec moich oczekiwań jest/była
nachalna dokumentacja i zagarnianie przestrzeni wokół artysty? Nadal szukam
odpowiedzi… Chociaż może to właśnie miało tak wyglądać, i każda „potrzeba”
publiczności jest istotna? Podczas tegorocznych Kontekstów możemy również
obejrzeć prace, które Koji Kamoji prezentuje na wystawie „Atelier ’72 na nowo”.
Charakteryzuje
je monochromatyczność i przejrzystość. Oszczędne w formie
dodatkowo podkreślają jego słowa, o zejściu formy na drugi plan,
a ważności wyrażenie
siebie .
Eliza Mejcz
Koji Kamoji, performens-Powietrze i kamień, fot. Zoszka |
Koji Kamoji, performens-Powietrze i kamień, fot. K.Dobosz |
Koji Kamoji, performens-Powietrze i kamień, fot. Zoszka |
Koji Kamoji, performens-Powietrze i kamień, fot. Zoszka |
Koji Kamoji, performens-Powietrze i kamień, fot. Zoszka |
Koji Kamoji, performens-Powietrze i kamień, fot. Zoszka |
Koji Kamoji, performens-Powietrze i kamień, fot. Zoszka |
Koji Kamoji, performens-Powietrze i kamień, fot. Zoszka |
Koji Kamoji, performens-Powietrze i kamień, fot. Zoszka |
Koji Kamoji, performens-Powietrze i kamień, fot. K. Dobosz |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz