środa, 6 lipca 2016

Siedziba na Głównej

Siedziba na Głównej
VI Festiwal Sztuki Efemerycznej w Sokołowsku
Konteksty 2016

Szóstka studentów gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych w Sokołowsku
od ostatniego dnia czerwca na miejscu. Dorota i Eliza studentki Animacji Kultury, Kinga, Martyna i Paweł-studenci Intermediów oraz Zofia-studentka Fotografii, taki oto rozkład sił i jednocześnie skład całego zespołu osób sprawdzających się w zadaniach związanych z dokumentacją wydarzeń kulturalnych. Wydarzyć może się wszystko…
Ostatnie pięć dni to nieustające zmagania się (jeśli nie walka) z pisaniem teksów, prowadzeniem relacji fotograficznych z wydarzeń, obróbka i montaż materiału, godziny przy komputerze i narzekań na zasięg Internetu (który tak jak pogoda jest zmienny). Mała dygresja-zazwyczaj hasło: „plener” wiąże się z myślą o luzie, swobodzie i jednym niezobowiązującym zadaniu…wydaje mi się, że i My mieliśmy takie wyobrażenie. Okazało się, że program Festiwalu jest bogaty, w związku z czym i pracy było niemało, po pierwszym dniu przestaliśmy mieć nadzieję, że wszyscy jesteśmy w stanie zobaczyć każdy
z punktów Kontekstów. Przy założeniu, że dokumentujemy i opisujemy Festiwalowe wydarzenia, niezbędne okazało się (przyznaję było to dla Nas trudne) P L A N O W A N I E (sytuacja raczej obca dla większości studentów). Jak połączyliśmy „przyjemne z pożytecznym”? Na każdym występie, debacie, zawsze ktoś z naszej grupy był, dzięki czemu nieobecni otrzymywali relacje ustne i fotograficzne lub filmowe. Ja-czyli Eliza i Dorota również studentka Animacji Kultury, pisałyśmy teksty z wybranego wydarzenia, albo ustalałyśmy zakres naszego tematu. Wprowadzałyśmy również dokumentację fotograficzną na media społecznościowe, wymagało to od nas wczesnego wstawania…jako pierwsze, tylko czasami budziłyśmy pozostałych współlokatorów. Dygresja druga: czas na sen nie zawsze był wystarczający, bo i długie nocne rozmowy,
i praca nad materiałem, i „od święta” towarzyskie eskapady. Powracając do tematu: dziewiąta rano żwawym krokiem przemierzamy drogę do pensjonatu „Leśne Źródło”-na śniadanie, ale również, by znaleźć się w miejscu z dostępem do Internetu (takowe do wyboru miałyśmy jeszcze jedno, czyli Laboratorium Kultury). Dygresja (chyba przestanę je liczyć): muszę przyznać, że po raz pierwszy pracowałam systematycznie na portalach społecznościowych oraz blogu, co okazało się czasochłonne (aby w sposób uporządkowany dodawać informacje, nie pomijając podpisów, dat i tego wszystkiego, co jest niezbędne; a w codziennym-prywatnym użytku nie istotne). Ku swojemu zdziwieniu odkryłam, że jest to działanie satysfakcjonujące. Zaczęłam dostrzegać takie elementy, jak to, że zależy mi na atrakcyjnym, czytelnym relacjonowaniu i prezentowaniu Naszej pracy.
Oszczędzę zarówno sobie jak i Koleżankom i Koledze opisów zalanej łazienki (kto zbyt długo był pod prysznicem?), tego jaki obraz roztacza się w naszej kuchni…kiedy już nie ma ani jednego naczynia do sparzenia kawy (herbaty), czy nalaniu jakiegoś innego płynu. Gdzie i jak suszymy pranie. Jak gotujemy posiłki i co decyduje o Naszym menu. Daruję zarówno sobie tych mniej chwalebnych szczegółów. Za to na pewno mieszkanie, które zajmowaliśmy (kolejność według rozstawienia łóżek): Zosia, Martyna, Kinga, Paweł, Dorota,
i ja stało się naszym Sztabem Głównym (bo przy ulicy Głównej położony jest lokal)-pracownią, kuchnią polową, miejscem debat, ploteczek i opowieści, Akademią poza siedzibą (korekty). Kuchnia zaś, to nasza sztab dowodzenia, stół zastawiony komputerami, kablami, kartami pamięci i czym tam jeszcze było potrzebne.
Tak naprawdę pierwszy raz jesteśmy razem, bezustannie dni pięć i Szanowni Państwo- nadal wszyscy żyjemy rozmawiamy i pracujemy ze sobą. Śmiejemy się, zakłócając spokój innych lokatorów (za co przepraszamy najmocniej).

Już myślę, o tym, że zapewne zatęsknię za wszystkimi sytuacjami i małymi rytuałami, które sobie wypracowaliśmy, no i za krówkami z miejscowego sklepu…
Dorota-głośno i dużo mówi, kocha Olsztyn, skrupulatna i zaradna.
Eliza-krówki uwielbiam, nie mówię źle o innych (tak mi powiedzieli…).
Kinga-obowiązkowa i pracowita, punktualna, ambitna, oaza spokoju…,
no i wróży z kart.
Martyna-jest super, ciągle je…słodkie (krówki trzyma pod poduszką),
jest pogodna.
Paweł-jedyny mężczyzna, wytrzymał z pięcioma kobietami, to już duży plus, życzliwy i pomocny.
Zośka-bałaganiara, posiada głośny, charakterystyczny, zaraźliwy śmiech, „czarny koń” naszych dokumentacji.
Pozostaje ostatnie pytanie…skąd ta wielka woda w łazience…

Eliza Mejcz








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz